| Wywiad
Janota: Korona to drużyna z charakterem
W piątek na Kolporter Arenę przyjedzie dziesiąta drużyna ligi, Arka Gdynia. Podopieczni Zbigniewa Smółki mają na koncie tylko dwa "oczka" mniej od żółto-czerwonych. Wyróżniającą postacią klubu z Pomorza jest były pomocnik Korony Kielce, Michał Janota. Porozmawialiśmy z 28-latkiem o jego nastrojach przed najbliższym meczem.
Dużo telefonów z Kielc odbierałeś już w tym tygodniu?
Michał Janota (pomocnik Arki Gdynia): – Nie, nie. Jesteście pierwsi. Póki co jeszcze nikt się nie odzywał. (śmiech)
Telefon pewnie niebawem się zagrzeje, bo Michała Janotę z Korony zapamiętała większość fachowców. 76 występów w lidze na przestrzeni dwóch i pół roku. Jak wspominasz ten czas?
– To był mój pierwszy klub w Ekstraklasie. Na pewno pewien sentyment został. Dobrze mi się tam żyło i grało. Wiadomo, że zdarzały się też pewne schyłki i gorsze mecze, ale ogólnie rzecz biorąc, Kielce wspominam bardzo dobrze.
Od czasów twojego odejścia sporo zmieniło się w Koronie.
– Patrząc na szatnię, to rzeczywiście został już tylko „Malar”, „Ceba” i do niedawna Jacek Kiełb. Pewnie kilku chłopaków jeszcze bym znalazł, choć rzeczywiście rotacja w Kielcach jest duża i chyba więcej moich znajomych w Koronie znajduje się teraz w dziale marketingu. (śmiech)
Masz co świętować. Za tobą setny występ w Ekstraklasie i zwycięstwo. Gdy jesteś na boisku, Arka w tym sezonie jeszcze nie przegrała.
– I oby tak było do końca sezonu! (śmiech) Dobrze się na to wszystko patrzyło, ale spokojnie, to był jeden mecz. Nie mam wątpliwości, że będzie dobrze, jeśli grę z treningów przełożymy na spotkania o stawkę. Fajnie, że wygraliśmy, ale trzeba to pociągnąć dalej, bo przed nami jeszcze wiele ważnych meczów.
Ostatnie dwa lata spędziłeś na zapleczu Ekstraklasy. To był w twojej karierze potrzebny okres? Wydaje się, że wracasz do Ekstraklasy jako inny, lepszy piłkarz.
– Moja gra w pierwszej lidze była spowodowana kilkoma czynnikami. Nie tylko ja za to odpowiadałem. Nie wszystko zależy zawsze od piłkarza. Złożyło się na to wiele składowych i dlatego może tak to wyglądało. Uważam, że dużo się nie zmieniłem, ale spotkałem na swojej drodze trenera, który mi zaufał, którego bardzo szanuję. Mam nadzieję, że jest on zadowolony z naszej współpracy i liczę, że długo ze sobą popracujemy.
Uważasz, że obecnie twoje umiejętności są jeszcze wyższe niż przed dwoma laty?
– Przede wszystkim jestem starszym piłkarzem. Moje doświadczenie jest zdecydowanie większe. Wszystko się nakłada na taki stan rzeczy. To nigdy nie jest jeden czynnik. Myślę, że osoba trenera Smółki i ludzi, z którymi mogłem pracować miały dużo do powiedzenia, jeśli chodzi o kształtowanie mojej formy. W Mielcu spędziłem bardzo dobry rok, w którym ustabilizowałem moją grę. Teraz to procentuje.
Dopiero co wszedłeś do drużyny, ale Arka z tobą w składzie gra piłkę ładną dla oka. Czujesz się jednym z liderów środka pola?
– Uważam, że w tym okienku do Gdyni trafiło kilka osób, które lubią ten styl. Jest Goran Cvijanović i Nabil Aankour, którzy posiadają duże umiejętności. Nie zapominajmy o tych, którzy byli tutaj przed nami. Oni potrafią grać w piłkę, a trener Smółka świetnie to wszystko poukładał. On chce, abyśmy dużo nią grali i nie ma co ukrywać, że tak jest. Pracujemy nad siłą, ale większość czasu poświęcamy podczas treningów na aspekty piłkarskie. Oby to przełożyło się na boisku.
W piątek przyjedziecie do Kielc, aby zmierzyć się z Koroną. Jak scharakteryzowałbyś drużynę Gino Lettieriego?
– Trener Korony często rotuje pierwszym składem. Myślę, że z jednej strony to jest dobre, bo nikt nie może się czuć pewnie i na każdym treningu trzeba dawać z siebie sto procent, aby wywalczyć miejsce w składzie. Korona to drużyna z charakterem, ale liczę na to, że wygramy. Bez dwóch zdań to będzie niezwykle trudne starcie.
Któraś z drużyn jest faworytem tego spotkania?
– To mecz, w którym zbyt trudno znaleźć faworyta. W naszej lidze ciężko takowych wskazywać. Wiele będzie zależało od dyspozycji dnia. Chciałbym, aby piątek należał do Arki.
Twój talent łączono z reprezentacją jeszcze długo przed przyjściem do Korony. Teraz po powrocie do Ekstraklasy i wyróżniającej postawie wierzysz, że powołanie może wkrótce przyjść?
– Nigdy nie ukrywałem, że chciałbym kiedyś zadebiutować w reprezentacji. Do tego potrzebne jest wiele bardzo dobrych meczów, a nie tylko kilka na początku sezonu. Jeżeli drużyna będzie dobrze grała i wygrywała, to myślę, że indywidualności zostaną dostrzeżone. Marzę o tym i ciężko pracuje, aby w lidze prezentować się jak najlepiej. Kto wie? Może kiedyś dzięki temu wywalczę powołanie do kadry.