| Rezerwy
Rezerwy zatrzymane w Skarżysku
Druga drużyna Korony Kielce nie zdołała wywieźć nawet punktu ze Skarżyska-Kamiennej. Podopieczni Sławomira Grzesika musieli pogodzić się z porażką 2:4, a bramki dla kieleckiej ekipy zdobyli Felicio Brown Forbes i Maciej Firlej.
Granat Skarżysko-Kamienna - Korona Kielce 4:2
Bramki: Miller (40', 70'), Uciński (53'), Kołodziejczyk (75' k) - Forbes (27'), Firlej (63')
Korona II: Miśkiewicz - Skrzecz, Pierzchała, Kallaste, Kordas - Jopkiewicz, Dziubek - Chudecki (60' Gromulski), Forbes, Szałas - Firlej
Na stadionie w Skarżysku kibice oglądali bardzo dobre i emocjonujące spotkanie. Obie drużyny stworzyły mnóstwo sytuacji, ale ze zwycięstwa cieszyli się gospodarze. Początkowo jednak wydawało się, że kielczanie wywiozą komplet punktów ze Skarżyska. W 27. minucie po bardzo dobrej indywidualnej akcji Oktawian Skrzecz trafił w słupek, a piłkę w siatce po dobitce umieścił Felicio Brown Forbes.
Niestety potem już tak dobrze nie było - Nie było to dla nas szczęśliwe spotkanie. Graliśmy dobrze z przodu, ale popełnialiśmy dużo indywidualnych błędów w obronie - żałował trener Sławomir Grzesik. Jeszcze w pierwszej połowie do wyrównania doprowadził Błażej Miller. Koroniarze jednak mogli szybko odpowiedzieć. W 41. minucie sędzia podyktował rzut karny dla naszej drużyny. Niestety "jedenastki" nie wykorzystał Piotr Pierzchała.
- Mieliśmy jeszcze wiele groźnych sytuacji, ale gospodarzy dwukrotnie uratowała poprzeczka oraz słupek. Kapitalne okazje mieli też Kacper Gromulski oraz Dawid Szałas. Trafić do bramki udało się tylko Maciejowi Firlejowi. I to jak! Z rzutu wolnego uderzył w samo okienko bramki, a golkiper nawet nie drgnął - opisywał trener Grzesik.
Bramka Firleja padła na 2:2, ale Granat w końcówce spotkania przechylił szalę zwycięstwa na własną stronę. Najpierw gola na 3:2 zdobył Błażej Miller, a kwadrans przed końcem stan meczu z rzutu karnego ustalił Marcin Kołodziejczyk - Szkoda... Takie mecze się jednak zdarzają. Musimy zwrócić uwagę, żeby nie popełniać tak trywialnych błędów w obronie, szczególnie przy wyprowadzaniu piłki - przyznał rozczarowany Sławomir Grzesik.