| Rezerwy
Korona II nie daje szans Partyzantowi
W 15. kolejce IV ligi świętokrzyskiej, Korona II Kielce pewnie pokonała Partyzanta Radoszyce. Podopieczni Sławomira Grzesika wygrali przed własną publicznością 5:0. Kielczanie niezmiennie zajmują pierwsze miejsce.
Korona II Kielce – Partyzant Radoszyce 5:0 (2:0)
Bramki: Skrzecz 21’ (k.), Brown Forbes 40’, Szałas 55’, 57’, Rybus 75’.
Korona II: Miśkiewicz – Kallaste, Pierzchała (75. Hińcza), Dziubek, Skrzecz – Jopkiewicz (57. Gadomski), Żubrowski – Gromulski (46. Rybus), Brown Forbes (65. Matuszewski), Szałas (65. Chudecki) – Firlej.
W pierwszych minutach spotkania Korona miała problem z przedostaniem się pod bramkę Partyzanta. Mimo przewagi w posiadaniu piłki, gospodarze nie zagrażali drużynie przyjezdnej.
– Zbigniew Podsiębierski to bardzo doświadczony trener, który w swojej karierze prowadził drużyny w wyższych ligach. Szkoleniowiec Partyzanta bardzo mądrze poukładał swój zespół i mieliśmy przez długi czas problem, aby stworzyć sobie dogodne sytuacje. Co więcej, to Partyzant wyszedł z dwoma bardzo groźnymi kontrami – mówi Sławomir Grzesik, trener Korony II.
Udało się to w 21. minucie, gdy Oktawian Skrzecz po indywidualnej akcji został sfaulowany w polu karnym. Sam poszkodowany podszedł do jedenastki i zdobył dla żółto-czerwonych pierwszą bramkę.
Tuż przed przerwą Korona II podwyższyła prowadzenie. Akcję rozpoczął Jakub Żubrowski, którego zabraknie w Lubinie z powodu nadmiaru żółtych kartek. Defensywny pomocnik posłał piłkę na skrzydło do Szałasa, a jego dośrodkowanie wykorzystał Brown-Forbes.
Po przerwie rezerwy Korony Kielce przyspieszyły. Efektem były dwa kolejne gole autorstwa Dawida Szałasa. W 55. minucie skrzydłowy wykończył podanie Forbesa. Zaledwie 120 sekund później ponownie podawał Kostarykańczyk, a 19-latek po długim rajdzie oddał strzał w długi róg bramki i było 4:0.
Kwadrans przed końcem spotkania wynik ustalił Rybus, wykańczając akcję Firleja i Chudeckiego. – Jestem zadowolony, ale podkreślam, że to zwycięstwo nie przyszło nam łatwo. Dopiero z biegiem czasu byliśmy w stanie zagrozić bramce Partyzanta i gra zaczęła nam się układać. Gdybyśmy byli bardziej skuteczni, ostatecznie mogliśmy wygrać wyżej – kwituje trener Grzesik.