| Ekstraklasa
Porażka rzutem na taśmę
Na inaugurację sezonu 2019/2020 PKO Ekstraklasy na Suzuki Arenie Korona Kielce przegrała z wicemistrzem Polski, Legią Warszawa 1:2. Niestety, przyjezdni zdobyli zwycięskie trafienie w ostatniej akcji meczu.
Korona Kielce – Legia Warszawa 1:2 (1:1)
Bramki: Papadopulos 45’ – Novikovas 24’, Gvilia 90'
Korona: Sokół – Gardawski, Kovacević, Marquez, Dziwniel – Żubrowski, Gnjatić – Cebula (79' Pacinda), Arveladze (46' Jukić), Pućko – Papadopulos (61’ Djuranović).
Legia: Majecki – Stolarski, Jędrzejczyk, Astiz, Lewczuk – Jodłowiec (68. Nagy), Martins – Novikovas (61’ Gvilia), Antolić, Luquinhas – Niezgoda (61’ Kante).
Żółte kartki: Gardawski, Marquez – Lewczuk, Kante, Astiz.
Trybuny Suzuki Areny wypełniły się niemal w komplecie. Licznie zgromadzona publika w żółto-czerwonych barwach oczekiwała dobrej gry w wykonaniu podopiecznych Gino Lettieriego.
Na pierwszą groźną akcję Korony przyszło czekać do 17. minuty. Wówczas Jakub Żubrowski zagrał piłkę do Marcina Cebuli, a ten znalazł na skrzydle Daniela Dziwniela. Boczny obrońca wdarł się w pole karne i wyłożył piłkę do niekrytego Vato Arveladze, jednak pomocnik z 11 metrów przestrzelił.
Przyjezdni odpowiedzieli w 25. minucie. Arveladze będąc 20 metrów od własnej bramki próbował dryblować, co zakończyło się stratą piłki. Przejęcie „Wojskowych” przerodziło się w szybkie dośrodkowanie z lewej strony wprost do Arvydasa Novikovasa. Ten pewnym strzałem trafił do siatki otwierając wynik spotkania i zdobywając swojego pierwszego gola w barwach Legii.
Kielczanie nie spuścili jednak głowy, a szaleńczo ruszyli do odrabiania strat. W 30. minucie aktywny duet Papadopulos-Pućko zaskoczył defensorów Legii. Pierwszy z Koroniarzy przejął piłkę tuż przed polem karnym i od razu podał do Słoweńca, który zdecydował się na strzał i wywalczył rzut rożny.
W 43. minucie Korona mogła doprowadzić do wyrównania. Gardawski z rzutu wolnego podał do oddalonego o kilka metrów Arveladze. Gruzin przerzucił piłkę do Żubrowskiego, który przedłużył podanie do Pućki. Dośrodkowanie w pole karne zamykał Papadopulos, który oddał strzał z 14 metrów głową, a Majecki z trudem wypił piłkę nad poprzeczkę.
Co nie udało się w poprzedniej akcji, przyniosło efekt zaledwie 120 sekund później. Areladze przerzucił piłkę do Pućki. Podanie było niedokładnie, ale Słoweniec kapitalnie opanował futbolówkę i dośrodkował idealnie na głowę do Papadopulosa. 34-latek przepięknym uderzeniem trafił do siatki stołecznego klubu.
Po zmianie stron trener Vuković szybko zdecydował się na komplet zmian. Na boisku pojawili się Gwilia, Nagy i Kante, co znacznie zwiększyło pole rażenia w ataku Legii. Przyjezdni w pierwszym kwadransie drugiej odsłony dwukrotnie mogli objąć prowadzenie, jednak pewnie w bramce interweniował Paweł Sokół.
Kielczanie często odpłacali się kontrami, jednak w drużynie Gino Lettieriego brakowało ostatniego podania, po którym któryś z zawodników zdobyłby dla Korony drugą bramkę. W końcówce spotkania na strzał z dystansu zdecydował się Pacinda. Jego próba sprawiła dużo trudu Majeckiemu, ale młody bramkarz przyjezdnych zdołał jednak wybronić to uderzenie.
Wydawało się, że ostateczny wynik nie ulegnie zmianie, jednak w ostatniej akcji meczu po dośrodkowaniu w pole karne Valeriane Gvilia strzałem z najbliższej odległości umieścił piłkę w siatce.