| Ekstraklasa
Zrobiliśmy jeszcze bardzo mało, ale już coś zrobiliśmy
Kibicom trzeba podziękować, szacunek, przez cały mecz nas dopingowali. Jest jakaś wspólna nić porozumienia na boisku. Jest to miłe, jedni walczą, drudzy kibicują, jest jak na stadionie, bardzo to cieszy. Zrobiliśmy jeszcze bardzo mało, ale już coś zrobiliśmy - mówił po wygranej 1:0 ze Śląskiem Wrocław, trener kielczan Mirosław Smyła.
Mirosław Smyła: Po pierwsze, dużo emocji, to nie podlega dyskusji. Było dużo takiej spontaniczności, niestety również w grze, bo dzisiaj bardzo chcieli zawodnicy wygrać, co powodowało w wielu momentach taką konsternację, co z tą piłką w tym polu karnym mają zrobić. Ale gdzieś generalnie można powiedzieć, że ta tendencja wzrostowa, jakości gry, odpowiedzialności, gry według zasad, zafunkcjonowała dzisiaj. Choć piłka jest okrutna i na początku meczu mogliśmy przegrać 1:0, ale dzisiaj w bramce był kawał bramkarza i to nie podlega dyskusji. W ostatniej akcji mogło być 1:1. Tu też po pierwsze "Greko" dał dobrą zmianę, zblokował troszeczkę strzał, ale w bramce mamy zawodnika meczu i to nie podlega dyskusji.
- Cieszymy się z tego co się wydarzyło, zdobyliśmy troszeczkę czasu, żeby spokojnie popracować, bo to były szalone dni, to było takie utranerwowe wszystko, co w wielu momentach przekładało się na boisku. Udało się zdobyć ten czas, pierwszy przyczółek jest zdobyty. Pójdźmy dalej, odwróćmy to wszystko. Kibicom trzeba podziękować, szacunek, przez cały mecz nas dopingowali. Jest jakaś wspólna nić porozumienia na boisku. Jest to miłe, jedni walczą, drudzy kibicują, jest jak na stadionie, bardzo to cieszy. Zrobiliśmy jeszcze bardzo mało, ale już coś zrobiliśmy.
- Bardzo smakuje ten tort. Trudno, żeby zwycięstwo na tym poziomie nie smakowało. 50 lat minęło i pierwsze zwycięstwo na poziomie ekstraklasy, drugi mecz, nie licząc trzeciego pucharowego. Ta tendencja 2:0 na Lechii, później 1:0 z Zagłębiem, dziennikarze wykrakali dzisiaj to zwycięstwo. Cieszę się, widocznie tak trzeba wspólnymi siłami te demony odrzucać i dbać o to, żeby była atmosfera. Bardzo słodko smakuje ten tort, ale czuje jeszcze większą odpowiedzialność. Już analizujemy co zrobić, planujemy, musimy rozdzielić robotę. Jutro grają rezerwy, trzeba zobaczyć ten mecz, resztę chłopaków. Przypomnę, że w meczu pucharowym, po którym różne informacje dopływają, myśmy zobaczyli całą kadrę i proszę spojrzeć, że dzisiaj grali zawodnicy, którzy wystąpili w pucharze. I mało tego, grali bardzo dobrze i to trzeba szanować. Wszyscy są nam potrzebni, "Greko" wchodzi w 90 minucie i blokuje strzał, który mógł się zakończyć bramką. Pomaga, wygrywa pojedynki, wchodzi w trudnym momencie – nie życzę nikomu wchodzić w takiej sytuacji na boisko. Poradził sobie, ma doświadczenie i był ważną postacią w tym momencie. Pielęgnujmy to, dbajmy o wszystkich, dzisiaj nie było kilku zawodników na boisku, ale za chwilę mogą na nim być i oni są tak samo ważni. Jutro mamy obserwację kolejnego meczu, później trochę wolnego. Zawodnicy muszą zrzucić z siebie ten pręgierz przeszłości i bierzemy się do roboty już w przyszłym tygodniu.
- Można powiedzieć, że namiastką planu taktycznego była pierwsza połowa z Lechią Gdańsk. Cieszę się i tutaj trzeba pochwalić, że w tak trudnym momencie Kovacević podjął wyzwanie na "szóstce", która miała więcej obowiązków niż w poprzednich meczach, a on był po trudnym spotkaniu z Lechią. Czuł też odpowiedzialność, to że niestety miał wpływ na negatywny wynik, a tutaj podniósł zespół. Swoją robotę zrobił w szatni, wytrzymał ciśnienie, był prawdziwym kapitanem. To co w meczu grał, kiedy płynnie potrafił przechodzić z jednego ustawienia w drugie, jeszcze później miał te skurcze, a on podnosi się i gra dalej. Szacunek, takimi piłkarzami chcemy robić swoje i myślę, że to jest jakiś zaczątek tego, co w Koronie Kielce, którą kiedyś nazywano kieleckimi Świrami - to była mega fajna sprawa i chcemy w tym uczestniczyć - aby coś z tego wziąć, troszkę z piłki nożnej, trochę z natury rodzinnej. To nam daje na razie efekt w postaci tego, że mamy zdobyte trzy punkty, zdobyliśmy czas, aby wspólnie razem pracować. Czekamy na kolejne mecze, zobaczymy jak to dalej będzie się układało.
- Poznajemy młodych chłopaków. Mam bardzo fajny sztab ludzi, którzy czują tę grę, bardzo szybko analizują przydatność zawodnika, dogłębnie sprawdzają w jednostce treningowej i w tych meczach, które mamy za sobą. Większość zawodników zagrała i możemy jakoś opiniować. Ja tutaj widzę natomiast coś innego. Proszę spojrzeć, że w defensywie tylko Ivan grał z poprzedniego zestawienia, także reszta to jest moim zdaniem decyzja sama w sobie. Natomiast, to że Kovacević grał na "szóstce", to żadne zdziwienie, on po prostu ma umiejętności piłkarskie, jest bardzo inteligentny i realizował te założenia. Tutaj, czy Pierzchała, Szymusik, czy Dziwniel z lewej strony, oni dzisiaj grali, można powiedzieć prawie, że bezbłędnie. Szacunek dla nich, nagle odkrywamy, że chłopaki potrafią grać na poziomie Ekstraklasy. Próbujmy dalej, żeby to nie był jeden epizod, tylko systematyczne granie, aby zdobywali to obycie, pewność siebie, to może i będzie więcej wypracowanych akcji, a nie z przypadku.
- Mamy za sobą jednostkę treningową, gdzie zaproszonych było sześciu zawodników z CLJ. Poznajemy się powolutku, normalna kolej rzeczy. Ja tylko proszę o to, żeby ten czas, kiedy będziemy pracować, był w miarę spokojny, bo to nie jest też tak, że teraz co tydzień Korona Kielce będzie wszystkich lała, do tego daleka droga. Natomiast myślę, że należy się teraz odrobina spokoju, dobrej roboty. Mamy bardzo trudny mecz z ŁKS-em, a później dwa tygodnie pracy, tam na pewno pojawią się zawodnicy z grup młodzieżowych i będziemy się im przyglądać. Pierwsze szlify za nami, pierwsze nazwiska rozpoznane. Było blisko, że jeden z zawodników byłby na ławce rezerwowych w meczu pucharowym, ale to tak powolutku, róbmy to z głową. Obserwujmy, analizujmy, wprowadzajmy swoją myśl, ale nie burzmy tego, co dobre. Zadano mi pytanie, czy skoro w meczu pucharowym kapitanem był Piotrek Pierzchała, a teraz jest znów Kova, to czy trener podejmie decyzję o zmianie. To są dla mnie pytania, które nie powinny padać. Jest coś ułożone, funkcjonuje, to po co w to wnikać. Spokojnie, róbmy swoje.
Vitezslav Lavicka: Spodziewaliśmy się, że mecz w Kielcach będzie ciężki. Wiemy, że Korona dostała nowy impuls, mają nowego trenera i ta ich gra w Pucharze Polski była bardzo waleczna. Dzisiaj nie możemy być zadowoleni, dlatego że przegraliśmy, a wynik determinuje wszystko. Były takie fazy w meczu, kiedy mogliśmy strzelić bramkę, na początku akcja sam na sam, nie strzeliliśmy, ale były dalsze możliwości. Korona czekała na swoje szanse, mieli dobre okazje i walczyli o zwycięstwo. Nie jestem zadowolony z tego, że przegraliśmy w sytuacji, gdzie zrobiliśmy indywidualny błąd w obronie, w rozegraniu od tyłu. To jest problem, którym musimy przeanalizować.
- Skończyła się nasza seria w Ekstraklasie. Musimy zrobić dobrą analizę meczu na Koronie, zmobilizować wszystkie siły na kolejny mecz z Jagiellonią, który rozegramy we Wrocławiu.
- Prawda jest taka, że Damian Szczepan był przemotywowany. Nie jest on jednak zawodnikiem, który gra nie fair. Myślę, że zrobił zły faul, ale wynikał on z przemotywowania.
- Myślę, ze podjęliśmy dobrą decyzje, że zostaliśmy w ośrodku w Gutowie, tam mieliśmy dobre warunki. Brakuje nam lepszych wyników, to jest główny problem. Zrobiliśmy analizę po Widzewie i zmotywowaliśmy chłopaków na mecz z Koroną. Nie możemy być zadowoleni z przegranej, ale jedna seria nasza w Ekstraklasie się kończy, musimy zrobić analizę, natomiast trzeba dać tym chłopakom wsparcie i przygotować się na najbliższy mecz.
- Na koniec chciałbym jeszcze pogratulować Koronie zwycięstwa.