| Briefing
Jestem zadowolony, że kluczowi piłkarze są do dyspozycji
Gramy u siebie więc nieważne co się wydarzy, kibice chcą obejrzeć walkę, którą my musimy zapewnić. Taki jest nasz obowiązek oraz zawód i to musimy im dać — powiedział przed meczem z Wisłą Płock, trener Mirosław Smyła.
- Mamy jeszcze rozruch, ale jestem zadowolony z tych dwóch tygodni pracy. Po meczu z ŁKS-em nastroje w drużynie były minorowe i wolę nie wracać już do tego spotkania, bo wiem, jak ono wyglądało i trzeba przeprosić kibiców za to, że musieli to oglądać. Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy, a wręcz jestem o tym przekonany, ponieważ każdy z zawodników wykonał solidną pracę. Wszyscy piłkarze wrócili już do treningów — mamy z powrotem w kadrze Gnjaticia, który pauzował w poprzednim spotkaniu za kartki, jest Gardawski, Kovacević oraz pozostali zawodnicy, którzy wrócili już ze zgrupowań swoich reprezentacji. Mam nadzieję, że ta rywalizacja będzie wzmożona – rozpoczął trener.
- Jestem zadowolony, że kluczowi piłkarze są do dyspozycji, natomiast ta rywalizacja na niektórych pozycjach musi być i to jest nieodzowne. W wielu aspektach, szczególnie w tym okresie przygotowawczym, pokazaliśmy, że te słabości są, ale nad nimi pracowaliśmy. Mam nadzieję, że ostatnie dwa tygodnie nie zostały zmarnowane, a pozytywnie będzie to odzwierciedlone w sobotnim meczu – kontynuował.
- Wisła Płock wygrała pięć meczów z rzędu, w tym spotkanie kontrolne z ŁKS-em, który był naszym niedawnym rywalem w lidze, więc na pewno przyjeżdżają do nas w roli faworytów. Znają swoją wartość, tym bardziej mamy motywację, żeby powalczyć. Gramy u siebie, Korona Kielce jest domem, który trzeba chronić i będziemy o niego walczyć — oznajmił Smyła.
- Cieszy to, że kilku zawodników, w tym Jakub Żubrowski, który jest już w pełni sił i do dyspozycji, daje nam to pole do manewru. Jest za wcześnie, by powiedzieć, kto będzie grał, ale pierwsi o tym dowiedzą się piłkarze. Poszerzają się możliwości w ustawieniu zespołu, a to są te aspekty, które przez dwa tygodnie chcieliśmy doszlifować oraz mieć warunki do rotowania drużyną, by przeciwstawić się ekipie, która święci triumfy w lidze i to wszystko razem pozwoli nam godnie reprezentować barwy Korony – dodał szkoleniowiec żółto-czerwonych.
- Nie chcę tutaj podawać informacji i przyczyny naszej postawy w Łodzi, ale to nie tak miało wyglądać. Gramy u siebie więc nieważne co się wydarzy, kibice chcą obejrzeć walkę, którą my pragniemy zapewnić. Taki jest nasz obowiązek oraz zawód i to musimy im dać. Sam pomysł na grę? Poczekajmy do soboty – zakończył trener.