| Ekstraklasa
Udane zakończenie roku na Suzuki Arenie. Koroniarze wygrywają z Pasami!
W ostatnim w tym roku ligowym meczu na Suzuki Arenie piłkarze Korony pokonali Cracovię 1:0, pomimo, iż mecz kończyli w "9". Tym samym żółto-czerwoni udanie zrewanżowali się za jednobramkową porażkę z sierpnia, kiedy trzy punkty zapewnił Pasom Sergiu Hanca.
Korona Kielce - Cracovia 1:0 (1:0)
Bramka: 43' Pacinda.
Korona: Kozioł - Spychała, Kovacević, Marquez, Miletić - Pacinda (90+3' Tzimopoulos), Żubrowski, Zalazar, Gnjatić, Gardawski (69' Djuranović) - Pucko (84' Jukić).
Cracovia: Pesković - Rapa, Helik, Jablonsky, Pestka (67' Siplak) - Wdowiak (61' Rakoczy), Lusiusz (46' Piszczek), Dimun, van Amersfoort, Hanca - Lopes.
Żółte kartki: Gardawski, Miletić, Żubrowski, Spychała, Marquez, Pacinda - Lopes, van Amersfoort, Rakoczy.
Czerwone kartki - Zalazar, Żubrowski (druga żółta) - Jablonsky.
Żółtą kartką ukarani został również trener Korony Mirosław Smyła oraz szkoleniowiec Cracovii Michał Probierz.
W meczu z Pasami trener żółto-czerwonych Mirosław Smyła zdecydował się na sporo roszad w wyjściowym składzie, wprowadzając od pierwszych minut m.in. Rodrigo Zalazara, Erika Pacindę, czy debiutującego w barwach Korony Nemanję Mileticia. Z kolei w zespole rywali zabrakło jedynie pauzującego za nadmiar żółtych kartek Janusza Gola.
Bilans dotychczasowych spotkań pomiędzy obiema drużynami był niezwykle wyrównany, ponieważ zarówno Korona, jak i Cracovia zanotowały po 15 zwycięstw, a 17 potyczek zakończyło się remisem. W tym sezonie dużo lepiej spisują się jednak krakowianie, którzy po 18 kolejkach PKO Ekstraklasy plasowali się na trzeciej pozycji.
Początek meczu były bardzo spokojny, a obydwa zespoły miały spory problem z przeprowadzeniem groźnej akcji. Jako pierwsi zaatakowali Koroniarze, kiedy na uderzenie z 16. metra zdecydował się Matej Pucko, ale piłka odbiła się od obrońcy Cracovii i wyszła poza linię bramkową. Goście odpowiedzieli kilka minut później, gdy po wrzutce z rzutu rożnego do strzału doszedł David Jablonsky, jednak jego próba okazała się niecelna. Ten sam piłkarz przed jeszcze lepszą szansą na zdobycie gola stanął w 25. minucie, ale i tym razem zawiodła u niego celność.
Od 40. minuty sytuacja żółto-czerwonych mocno się skomplikowała, ponieważ czerwoną kartkę za faul w środku pola obejrzał Zalazar, którego pierwotnie arbiter tylko napomniał, jednak po skorzystaniu z wideoweryfikacji zmienił swoją decyzję i wykluczył Urugwajczyka z gry.
Kiedy wydawało się, że Koroniarze do przerwy będą się głównie bronić przed stratą bramki, to w 43. minucie piłkę przed "szesnastką" przejął Pucko, zgrał ją do wbiegającego w pole karne Pacindy, a ten płaskim strzałem wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
W drugiej połowie goście zagrali bardziej ofensywie, próbując wykorzystać przewagę liczebną. Kielczanie z kolei skupili się na defensywie, licząc na możliwość przeprowadzenia szybkiego kontrataku. Jedną z takich akcji żółto-czerwoni stworzyli tuż po przerwie, kiedy po długim podaniu od Pacindy, blisko przejęcia piłki był wychodzący sam na sam Pućko, ale ostatecznie górą z tego pojedynku wyszedł golkiper Cracovii. Chwilę później z kilku metrów groźnie uderzył Michael Gardawski, jednak znów skutecznie interweniował Michal Pesković.
Pomimo upływu kolejnych minut krakowianie wciąż mieli problem z przedarciem się pod pole karne Korony, dlatego już 66. minucie trener Pasów wykorzystał komplet zmian wprowadzając Michala Siplaka, a wcześniej Michała Rakoczego i Filipa Piszczka. Sytuację kielczan pogorszyło jednak nie pojawienie się nowych zawodników Cracovii, a druga żółta i w konsekwencji czerwona kartka, którą sędzia pokazał w 75. minucie Jakubowi Żubrowskiemu.
Grający z przewagą aż dwóch zawodników piłkarze Pasów wciąż nie potrafili znaleźć sposobu na kielecką defensywę, tracąc jeszcze w końcówce Jablonskiego, który za faul na Urosu Djuranoviciu otrzymał czerwoną kartkę. W doliczonym czasie gry żółto-czerwoni utrzymali prowadzenie, pomimo dwóch świetnych sytuacji gości, jednak najpierw piłkę z linii bramkowej zdołał wybić Mateusz Spychała, a chwilę później skuteczną interwencją popisał się Marek Kozioł. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Koroniarzy, którzy pomimo gry w osłabieniu pokazali ogromny charakter.