| Briefing
Musimy wyeliminować stare błędy
- Zawodnicy gdzieś w podświadomości cofają się, próbują bronić wyniku i to jest nasz problem. Wówczas przestajemy prowadzić grę i zaczynamy niepotrzebnie biegać za piłką, stąd muszę porozmawiać o tym z piłkarzami, ponieważ wciąż sobie powtarzamy te rzeczy, a mimo to powielają się stare błędy - powiedział przed niedzielnym spotkaniem z Kolejorzem trener Korony, Maciej Bartoszek.
- W ostatnim spotkaniu z kontuzją zszedł Marcin Cebula, chęć zmiany zgłaszało również dwóch innych zawodników, a wiemy, że mecz z Piastem kosztował nas dużo zdrowia, tym bardziej, że przerwa pomiędzy tymi potyczkami była krótka, do tego doszedł jeszcze wyjazd do Lubina. Stąd też ponowna prośba zmiany w kolejnym meczu przez Michala Gardawskiego nie była zbyt komfortowa, natomiast jeśli zawodnik prosi o nią usilnie, to po prostu jej dokonaliśmy. "Garda" na pewno nie jest jeszcze w pełni formy i o tym chcę z nim porozmawiać, bo jeśli to ma tak dalej wyglądać, to wówczas trzeba inaczej podejść do ustawienia drużyny - zaznaczył trener.
- Lech generalnie jest dobrym zespołem i na pewno atak jest ich najmocniejszą stroną, natomiast każda drużyna ma lepsze i słabsze strony, my postaramy się wykorzystać ich słabości, jednocześnie neutralizując zagrożenia - dodał.
- Mamy określoną kadrę, pewne założenia dobieramy pod przeciwnika, stąd różne ustawienia. Kibice doskonale wiedzą, że Jacek Kiełb świetnie sobie radzi na skrzydle, choć podczas pierwszej mojej pracy w Koronie również występował na "9". Ten zawodnik potrafi sobie poradzić na obydwu pozycjach, więc ja nie widzę tutaj żadnego problemu - wyjaśnił szkoleniowiec.
- Czy w ostatnich meczach brakowało nam sił, to jest inna kwestia. Zawodnicy gdzieś w podświadomości cofają się, próbują bronić wyniku i to jest nasz problem. Wówczas przestajemy prowadzić grę i zaczynamy niepotrzebnie biegać za piłką, stąd muszę porozmawiać o tym z piłkarzami, ponieważ wciąż sobie powtarzamy te rzeczy, a mimo to powielają się stare błędy - ocenił Bartoszek.
- Myślę, że na tę chwilę największym zagrożeniem dla siebie jesteśmy my sami. Musimy skupić się na tym jak będziemy się prezentować na boisku, realizować założenia, natomiast każdego rywala trzeba szanować, również tego, który dziś jest nieco pod formą, ponieważ za dwa tygodnie może być w dużo lepszej dyspozycji - powiedział.
- Bardzo bym chciał, żeby kibice wrócili na stadion, ponieważ spotkania bez ich udziału są zupełnie inne. Wiemy jednak co się dzieje i z tego co się orientuję, leży to w kwestii wojewodów, a jeden z nich wydał już negatywną opinię. Nie wiem jak to będzie, w tym momencie nie chcę nawet tego rozważać, bo jeszcze może wydarzyć się wiele rzeczy - podkreślił szkoleniowiec Korony.