Przegrana po walce
Korona Kielce po obfitującym we zwroty akcji meczu przegrała na własnym boisku z Legią Warszawa 2:4. Kielczanie prowadzili z mistrzami Polski już 2:0 po bramkach Miguela Palanki i Rafała Grzelaka. Niestety potem bramki strzelali już goście, którzy przez wiele minut grali w przewadze jednego zawodnika.
Korona Kielce – Legia Warszawa 2:4 (2:1)
Bramki: Palanca (8’k), Grzelak (12) – Guilherme (29’), Nikolić (57’), Prijović (61’, 83’)
Korona: Małkowski – Gabovs, Rymaniak, Dejmek, Kallaste – Kiełb (63’ Abalo), Grzelak, Marković (81’ Cebula), Możdżeń, Palanca – Przybyła (73’ Kotarzewski)
Legia: Malarz – Broź, Rzeźniczak, Pazdan, Guilherme – Moulin, Jodłowiec (55’ Prijović) – Odidja Ofoe, Hamalainen (46’ Kucharczyk), Radović – Nikolić (73’ Czerwiński)
Żółte kartki: Dejmek, Palanca, Cebula, Kallaste - Pazdan
Czerwona kartka: Palanca (49’ za drugą żółtą) – Pazdan (70’ a drugą żółtą)
Korona rozpoczęła mecz bardzo odważnie. Wysokim pressingiem sprawiali dużo problemów faworyzowanemu przeciwnikowi. Ich gra opłaciła się już w 8. minucie, kiedy po rzucie wolnym dla Żółto-czerwonych sędzia Tomasz Musiał odgwizdał rzut karny po faulu jednego z Legionistów. Pewnym wykonawcą jedenastki okazał się Miguel Palanca i Korona objęła prowadzenie 1:0. I to nie był koniec ciosów Korony! W 13. minucie było już 2:0, bo kapitalnie akcję zamknął Rafał Grzelak.
Korona dalej grała dobrze, bo Arkadiusz Malarz kilkakrotnie musiał interweniować po strzałach kielczan. Niestety w 29. minucie naszym piłkarzom przydarzył się błąd, który bezlitośnie wykorzystał Guilherme, pakując piłkę w samo okienko. Było więc 2:1.
Na szczęście to nie podłamało naszych piłkarzy, którzy nadal grali z Wojskowymi jak równy z równym. Mogli też podwyższyć prowadzenie, ale bramkarz Legii nie dał się zaskoczyć po strzałach z dystansu.
Tuż po przerwie skomplikowała się sytuacja Korony. W 49. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę dostał Miguel Palanca. Legia potrzebowała zaledwie ośmiu minut, żeby wyrównać. Po składnej akcji całego zespołu piłkę do bramki trafił Nemanja Nikolić.
I to niestety nie koniec… W 61. minucie po zamieszaniu podbramkowym i po strzele Alaksandara Prijovica piłka wpadła do siatki mimo desperackich interwencji naszych obrońców. Co gorsza chwilę później z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Jacek Kiełb.
W 70. minucie nastąpił kolejny zwrot w akcji. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę dostał Michał Pazdan. Obie drużyny grały więc w dziesiątkę. Koroniarze znowu ruszyli do ataków, ale brakowało im szczęścia. Co gorsza nadziali się na kontrę, którą pewnym strzałem wykończył Prijović.
Ostatecznie Korona przegrała 2:4. Cieszy walka zespołu, ale martwi kolejna przegrana. Oby przełamanie nastąpiło już w sobotę w Niecieczy, gdzie Żółto-czerwoni mierzą się z Bruk-Bet Termaliką.
Mateusz Kępiński