Nie dopisuję żadnej historii
W piątkowym meczu w Gdyni, po raz pierwszy przeciwko Koronie od czasu odejścia z niej rok temu, może wystąpić Przemysław Trytko. Były napastnik Żółto-czerwonych po czasie spędzonym w Kazachstanie wrócił do Arki, w której występował już przed laty. - Nie dopisuję do tego żadnej wielkiej historii. Nie będę siedział cztery dni na zgrupowaniu przed meczem (śmiech). To wszystko normalne i naturalne – mówi „Tryto”.
Napastnik nie zamierza więc kreować wokół najbliższego spotkania specjalnej otoczki. - Wiem, gdzie gram i wiem, gdzie gram. Na teraz Korona to przeszłość – kwituje sam zainteresowany.
I dodaje: - Ja z Koroną rozstałem się dobrze. Nie ma żadnych dodatkowych historii.
Zarówno nowa ekipa „Tryta”, jak i kielczanie, mają obecnie jeden cel – zakwalifikowanie się do pierwszej ósemki po rundzie zasadniczej. W tej chwili w nieco lepszej sytuacji są Żółto-czerwoni, którzy znajdują się w wyższej połowie tabeli. - Sytuacja tak się układa. Korona chce odskoczyć, a my chcemy ją doścignąć. Gra toczy się o trzy punkty – odpiera snajper gdynian.
Sam Trytko w pierwszych tegorocznych meczach Arki, przegranych po 0:1 z Legią Warszawa i Zagłębiem Lubin, nie wybiegał w pierwszym składzie, a wchodził z ławki rezerwowych. Czy może się to zmienić w piątek? - Czekam. Moje przygotowania były trochę lepsze, trochę gorsze. Znam miasto, czuję się dobrze. Zobaczymy, czy zagram – przedstawia piłkarz nadmorskiej drużyny.
Niewykluczone, że Korona i Arka w obecnym sezonie spotkają się raz jeszcze – w rundzie dodatkowej. Może nawet w grupie mistrzowskiej… - Tak by było najlepiej. Życzę nam i wam, żeby do tego doszło – kończy Trytko.
Marcin Długosz