CLJ: Sześć bramek i remis w meczu z Legią
W szlagierowym pojedynku grupy wschodniej Centralnej Ligi Juniorów, Korona Kielce rozegrała widowiskowe spotkanie z Legią Warszawa i zremisowała z nią na stadionie przy ulicy Szczepaniaka 3:3. Żółto-czerwoni prowadzili do przerwy 2:1, ale potem musieli gonić wynik i doprowadzili do wyrównania pod koniec spotkania.
Po pierwszej rundzie rozgrywek, kielczanie zajmują 3. miejsce w tabeli i mają 28 punktów, tracąc 7 do liderujących warszawian. Tej jesieni rozegrane zostaną awansem jeszcze dwie kolejki rundy rewanżowej – pierwsza z nich w sobotę, 18 listopada o godzinie 12:00 na obiekcie przy ulicy Szczepaniaka z Wisłą Płock.
Korona Kielce – Legia Warszawa 3:3 (2:1)
Bramki: Szałas 29’, 45’, Pańszczyk 87’ – Olejarka 18’, Góral 50’, Rosołek 72’
Korona: Osobiński – Czerwiak, Bartosiak, Kunat (65’ Wołowiec), Dziubek, Szałas (82’ Pańszczyk), Długosz, Wojsa, Brożyna (55’ Lisowski), Pierzchała, Rogoziński
Relacja trenerów Korony:
„W mecz weszliśmy spokojnie i praktycznie bez problemów przechodziliśmy z obrony pod pole karne Legii. W ciągu pierwszego kwadransa oddaliśmy kilka strzałów za sprawą Rogozińskiego, Dziubka i Pierzchały. W 18. minucie przysnęliśmy przy rzucie rożnym. Uderzeniem z linii pola karnego goście otworzyli wynik meczu.
W 29. minucie Długosz podciągnął z piłką, podał do Pierzchały, ten zagrał szybko wzdłuż bramki, a formalności dopełnił Szałas. W 36. i 37. minucie także mieliśmy także swoje szanse . Najpierw przyblokowany został strzał Rogozińskiego, a chwilę później Pierzchała nie trafił w doskonałej sytuacji w zamieszaniu podbramkowym, choć był naszym zdaniem faulowany.
W ostatniej minucie pierwszej połowy Legia stworzyła sobie dobrą sytuację . Na szczęście świetnie interweniował nasz bramkarz, Osobiński. Chwilę później Szałas wykorzystał nieporozumienie obrońców z bramkarzem i do szatni schodziliśmy z małą zaliczką.
Zaraz po przerwie Pierzchała nie wykorzystał dobrej sytuacji. Był to kluczowy moment tego meczu, ponieważ Legia od razu w 50. minucie zdołała wyrównać. W tym okresie gry kilka błędów popełniła nasza defensywa.
W 72. minucie goście wyszli na prowadzenie. Od tego momentu ruszyliśmy mocniej do przodu. Raz za razem Długosz swoimi indywidualnymi akcjami rozrywał obronę warszawian. I znowu mieliśmy swoje szanse za sprawą Szałasa, Długosza czy Pierzchały. Na szczęście sprawiedliwości stało się zadość - w 87. minucie dośrodkowanie wykorzystał Pańszczyk i strzałem głową doprowadził do wyrównania. Minutę później Długosz otrzymał drugą żółtą kartkę i do końca meczu musieliśmy grać w osłabieniu”.